I znów mnie trochę nie było... a to z tego względu, że rozpoczęłam studia i trochę więcej obowiązków doszło :/
Obecnie staram się oduczyc Michasia ssania smoczka, w dzień nie ma problemu, ale na czas drzemki się zaczyna płacz, histeria... w końcu przychodzę do niego, kładę się obok, chwytam za rączkę i po jakimś czasie, ok 30 min, zasypia. Ciężko mi tak patrzec i słuchac tak bardzo przeżywającego pożegnanie ze smoczkiem synka.... no ale kiedy to zrobic... im szybciej tym lepiej. A jak jest u Was w tym temacie?
Czytałam o różnych sposobach np.
-odcięcie części gumowej i podanie wtedy dziecku takiego smoczka - wówczas okazuje się bezużyteczny i istnieje szansa ,że dziecko nie będzie już potrzebowac smoczka;
nie wypróbowywałam tego sposobu ponieważ, po pierwsze:uważam ,że taki uszkodzony smoczek nie jest bezpieczny dla dziecka, po drugie: dziecko ciągle ma w zasięgu ten smoczek - uszkodzony czy nie- ale widzi go i trudniej wtedy o nim zapomniec (tak mi się wydaje:))
- gdy kładziemy dziecko spac i woła smoczka mówimy, że pójdziemy poszukac licząc na to, że w trakcie naszych poszukiwań dziecko zapomni i zaśnie - niestety wypróbowany przeze mnie i nie efektywny, nie polecany dla dzieci upartych ;)
- słyszałam też i czytałam, że można smoczek posypac solą lub pieprzem - nie wypróbowywałam, pomysł wydaje mi się trochę niesmaczny, liczę na inne sposoby,
- zrobic dziurkę, nasypac do gumowej części ziarenka kawy i powiedziec, że są tam robaki - to wersja dla trochę większych dzieci i też za bardzo do mnie nie przemawia.
Tak więc ile dzieci tyle pomysłów można by rzec :) Jeśli chodzi o nasz sposób to można powiedziec ,że poszłam na całośc w sensie,że smoczek nie pojawia się u nas zupełnie, ani w dzień ani w nocy - może to trochę drastyczne ale uważam, że może okazac się najbardziej skuteczne, istnieje największe prawdopodonieństwo,że synek szybko zapomni o smoczku. Poczekamy, zobaczymy...
Z zachmurzonego miasta pozdrawia Was
A :)
Powodzenia:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :-)
OdpowiedzUsuńInny sposób (sprawdzony) to razem z dzieckiem, za jego zgodą wyrzucamy smoczek pod drzewo lub na daszek, dla małych ptaszków. Gdy dziecko upomni się o smoczek wskazujemy gdzie leży i przypominamy, że samo oddało ptaszkom. Inne zwierzaki też są dobre :-)
Nie zamierzam odzwyczajać w ogóle. Uważam, że wady zgryzu mają podłoże genetyczne, a obwinianie o to smoczków to mit rozpowszechniany przez polskich specjalistów rodem z Koziej Wólki. Prawda jest taka, że widziałam i cztero-pięcioletnie dzieci w Norwegii ze smoczkami i jakoś nikt nie widział w tym żadnego problemu. W praktyce jak dziecko ma mieć krzywy zgryz to i tak będzie miało, niezależnie od tego czy będzie smoczkowane pół roku, pięć lat czy w ogóle.
OdpowiedzUsuńU nas po prostu dziadek połknął smoczek i ma w brzuszku :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno słuch o nim zaginął.